Interesujące jest myślenie o komunikacji ze strony rządu (i firm) jako o podatku od czasu. 'Shane: Myślę, że komunikacja rządowa w szczególności jest podatkiem na obywatelach. Komunikują na jednej stronie to, co powinno być może w dwóch, maksymalnie trzech zdaniach, a ty musisz spędzić swój czas na rozszyfrowywaniu tego. To jest tak niejasne i pełne dwuznaczności. To prawie jak wyścig, aby zobaczyć, ile mogą powiedzieć, nie mówiąc nic." Lulu: Tak, to niesamowite. Dla kogoś takiego jak ty, twoje godziny rozliczeniowe byłyby w tysiącach. ... A im bardziej produktywna jest osoba w gospodarce, tym więcej czasu prawdopodobnie spędza na czytaniu tych rzeczy z wiadomości i ogłoszeń rządowych. I to naprawdę się sumuje. Chciałbym zobaczyć, jak ktoś przeprowadza badanie dotyczące finansowego kosztu żargonowego języka rządowego i korporacyjnego.'